Sergio Rollón, miesiąc po tragedii w Valdetorres: „Widząc tyle krwi, zrozumiałem powagę tego wydarzenia”.

Minął dokładnie miesiąc, odkąd Sergio Rollón doznał najpoważniejszego jak dotąd ciosu w plecy tego lata. To wystarczająco dużo czasu, by 18-letni młody torreador w pełni uświadomił sobie, że jest bliski śmierci.
Na konferencji prasowej zorganizowanej przez Rollóna w Las Ventas wielokrotnie powtarzano słowo „dziękuję”. Słowa wdzięczności skierowano do jego przyjaciela Daniela Gonzáleza, farmera z Los Lastrones, oraz do Jesúsa Robledo „Tito”, który ręką zatkał otwór, przez który płynęła krew i uciekało życie. Do Juana Asanzy , chirurga z areny Valdetorres de Jarama, który zdołał go ustabilizować pomimo obfitego krwawienia. Do 112 techników, którzy przetransportowali go helikopterem do szpitala w La Paz. Do jego menedżera, Luisa Gonzáleza. Do dr. Andrésa Salazara , który przeprowadził dwie kolejne operacje naczyniowe. Do zespołu pielęgniarskiego szpitala. Do jego rodziny. A nawet do byka „Gorrino”, należącego do braci González, który, jak sam powiedział, „utwierdził mnie w moim postanowieniu, by zostać torreadorem”.
Wszystkie podziękowania zostały złożone w serdecznym przemówieniu, w którym z niespotykaną dojrzałością opowiedział o swoich przeżyciach. Jego hospitalizacja trwała 20 dni. Obecnie przechodzi rehabilitację i rekonwalescencję psychiczną pod okiem trenera Javiera Portala . Kierując się zdrowym rozsądkiem, wykluczył udział w walkach byków zaplanowanych na 2025 rok, aby zapewnić sobie optymalny powrót do zdrowia przed powrotem na arenę.
Uderzenie, które wstrząsnęło korridą swoją brutalnością – podczas walki byków na torze w Madrycie, transmitowanej przez stację Telemadrid – dotarło do trójkąta Scarpy, powodując ranę o dwóch trajektoriach (jednej bocznej i jednej dolnej), która uszkodziła tętnicę i żyłę udową, wywołując masywny krwotok, który zagroził życiu Sergio Rollóna.
Okazali swoje wsparcie młodemu torreadorowi z wypełnionych po brzegi stoisk sali Antonio Bienvenida w Las Ventas liczni fani, a także różne osobistości, takie jak Miguel Martín - dyrektor zarządzający centrum walk byków Wspólnoty Madrytu, José María de Diego - burmistrz Valdetorres de Jarama, Ignacio López - prezes Fundacji El Juli (szkoły walk byków, do której należy), koledzy ze szkoły z siedzibą w Arganda del Rey i nauczyciele: Ángel Gómez Escorial i Víctor Hugo Saugar „Pirri”, a także różni członkowie rady walk byków Wspólnoty Madrytu, tacy jak dr Luis Madero, Wiliam Cárdenas lub Juan José Urquía .
elmundo